niedziela, 8 września 2013

Wawa Design Festiwal i emocje z tym związane

Miała być IKEA, łóżka kupowanie, piękna i estetyki doświadczanie właśnie tu, gdzie Bjorny, Marie czy Mie szwedzki smak i gust nam prezentują – Jonosfar lampa, Strandmon fotel, Raskog brek, Stuva łóżko… Gimnastyka dla języka, radość dla oka i kieszeni, ponieważ tu dizajn za grosze kupi, mieszkanie urządzi.
– O jaki ty gust masz Kaśka, do Ikei jeździsz, Baśka też ma to w domu, pierwsza była, gdy tylko katalog zobaczyła, od razu Marka do auta. – Marek, po sztukę jedziemy! Kieruj! Pierwsi w mieście Jokkmokk mieć będziemy, a i ołówków trochę weźmiemy!
Jednak, na szczęście, znaleźliśmy miejsce, gdzie sztuki znacznie więcej – wszelakiej – designerskiej, kulinarnej czy też modowej. Sztuka, momentami przez S duże pisana, co nie oznacza, że po Ullgump nie pojadę :).

Piękno w Warszawie ma swoje święto. W pięknej, industrialnej otoczce, jednej z najstarszych części Warszawy prawobrzeżnej, rejonie przemysłowym, który dawał zatrudnienie czternastoprocentowe w międzywojennym okresie. Tu amunicję robili, technologię rozwijali, w gigantycznych halach aparaty telefoniczne, precyzyjne czy optyczne, „Rygwar” wyroby gumowe, zespoły napędowe, odlewy żeliwne, armaturę produkowano. Józef Piłsudski tu mieszkał w swym mieszkaniu zakonspirowanym, z taśmy słynne motory „Osa” zjeżdżały. Historia niesamowita, bogata i kręcisz się tam, wśród budynków zachowanych, które były bombardowane, w których tyle ludzi pracowało, tyle się działo – ciarki po plecach przechodzą na myśl, że stąpasz po miejscu, gdzie Piłsudski spacerował…
 Tu, właśnie w tym miejscu murem ogrodzonym , wyspa kultury w prawobrzeżnej Warszawie, pośród sklepików Alkohole Świata 24 h czy Tani Ar-Mani, tu właśnie doświadczać możemy piękna, sztuki szeroko pojętej, którą tworzą artyści z różnych zakątków świata, o różnej wrażliwości, różnym kunszcie czy pojęciu piękna, którzy swój świat wyrażają, warsztat i emocje uzewnętrzniają nam, kochającym piękno lub beznamiętnie oglądającym, pełnym podziwu bądź odrazy i zdziwienia: - O bosze, co to g..wno, ci artyści, artyści ci, we łbach się poprzewracało. I sprzedać to chcą na dodatek za grube złotówki, ja nie wiem, świat na psy schodzi, co on czy ona o życiu wiedzą, gdzie ja to bym postawił, jak na tym usiadł, do cholery, niech się uczą od najlepszych, blekredłajt albo bodzio na łeb ich bije, w M jak miłość pani doktor w pięknych wnętrzach żyje, normalnie urządzonych, wygodnie, z meblościanką, telewizor ma miejsce swoje, a ja przed nim na wygodnej sofie się wyciągnę i odpocznę po ciężkim dniu pracy, codziennie tym samym, niczym ctrl+c ctrl+v skopiowanym. 

Z miłością do piękna się chyba urodziłam i nie mam wyjścia, lubić to muszę :)  „(…)Siódmy z kolei znak zodiaku patronuje osobom, które najbardziej z całego niebieskiego zwierzyńca miłują piękno i sztukę (…)” – tak o mnie piszą, zaprzeczyć nie mogę, potwierdzę to faktem, iż krążąc po Soho, serce waliło młotem, pięści w oku, aparat w użyciu – uwiecznić to chciałam i mieć z sobą na zawsze.
Zaczęło się w piątek, trwać będzie do niedzieli piętnastego dnia września, jeszcze tam zawitam, na Food Design, posłuchać mądrych i zdolnych, którzy podzielą się z nami swą wiedzą, co wiedzą, o tym opowiedzą, w myśl hasła wydarzenia wspólnie przez temat się przegryziemy. 

Polecam to miejsce, teraz w ramach Wawa Design Festiwal, bądź kiedy indziej.
A teraz do własnej galerii zapraszam, gdzie Soho kątem swojego oka, z użyciem mojego Canona wysłużonego powershota przedstawiam. Na prawdę tam pięknie, naprawdę…



















































2 komentarze:

  1. świetne:) twoja latorośl to już pannica :) śliczna jest, no ale do po mamusi więc wiadomo :) najbardziej mi w padł w oko tel-lampka i krzesełka-misie po prostu Nadia oszalałaby hehe

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana, piekne zdjecia, przyjemny tekst :) Bede wpadac na blogaska ;)

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za Twój cenny koment!!