Przejażdżkę zaliczam do udanych – bogatsza o kilkanaście zdjęć, odrobinę masy mięśniowej (jazda z córką na pace pod górkę to nie lada wysiłek) oraz cenne chwile spędzone z moimi skarbami.
Dziś wybraliśmy się na urodzinowy piknik Mamastudio na
Plac Zabaw, gdzie dla każdego coś dobrego. Smaczne jedzonko, czego oczywiście
nie omieszkałam sprawdzić :) Na ząb można było wrzucić haburgery (rośnie groźny rywal kebabiarniom, oj
rośnie), meksykańskie przekąski, sałatki, grillowane warzywa, własnej roboty
lody, a wszystko zapić dobrym piwem. Dzieciaki miały również swój świat pełen
farb, pędzli i tekturowych rakiet do kolorowania. Na trawce wylegiwały się
familie, dzierżąc pociechy, albo piwka w rękach – pełen chill w rytmach bliżej
nieokreślonego mi gatunku komputerowo – winylowego grania.
Co udało nam się uwiecznić na fotach (Ni również złapała za aparat, pstrykając foty na
lewo i prawo :))? Ciekawe murale
pod Łazienkowskim, całkiem smaczną tortillę, na którą czekałam wieki, ulubione
bro, latające konie, pałaszującą oraz popełniającą dzieło Ni i inne, jak to się mówi – takie takie :)
INDŻOJ!