Na stół wjeżdża tarta – prosta, szybka, idealna na
ciepło czy zimno, w wersji słodkiej lub słonej, w dowolnej kompozycji albo z
przepisu. Tarta, czyli inaczej „wywrócone do góry nogami” ciasto. Skąd ten
przydomek? Otóż pozwolę sobie przywołać pokrótce historię tarty, ponieważ jest
bardzo ciekawa :)
Kulinarna definicja mówi, że tarta to wypiek
składający się z kruchego ciasta i nadzienia, które może być
zarówno słodkie – owocowe, jak i słone – warzywne. Mówiąc
przewrotnie – tarta jest dowodem na to, że czasami wywrócenie wszystkiego do
góry nogami ma sens. Udowodni to Wam jej historia...
Pod koniec XIX w. we francuskiej miejscowości
Lamotte-Beuvron siostry Stéphanie i Caroline Tatin prowadziły rodzinny
hotel i restaurację. Starsza z sióstr - Stéphanie była ponoć istotą bardzo
roztargnioną, jednak to do niej należał obowiązek prowadzenia kuchni w pensjonacie.
Skąd zatem wziął się jej pomysł,
a raczej przypadek na tartę? Otóż pewnego dnia Stéphanie miała za zadanie przygotować placek jabłkowy
dla gości. Obrane i pokrojone jabłka włożyła do formy, posypała
cukrem, posypała wiórkami masła i wstawiła do pieca. Gdy do jej nozdrzy
dotarł zapach karmelu i pieczonych owoców,
uświadomiła sobie, że… Zapomniała do ciasta dołożyć… CIASTA! Próbując
naprawić sytuację, błyskawicznie je zagniotła, otworzyła piec i cienką
warstwą przykryła zapieczone już owoce. Po kilkunastu minutach wyjęła całość
wypieku, wyłożyła do góry dnem i podała na gorąco. Efekt? Goście byli
zachwyceni! Kruchy, przypieczony spód, zapieczone miękkie jabłka i spływający
z nich karmelowy sos. OOO mama!
Smaczna historia, jednak tarta panny Tatin nie zostałaby lokalnym przysmakiem przytulnego hoteliku, gdyby nie goszczący podczas jednej ze swoich podróży restaurator Louis Vaudable. Zacny restaurator spróbował ciasta, przyjrzał się jego nietypowej formie, a po powrocie do Paryża włączył do menu swej szanowanej restauracji Maxim’s. Czy zapłacił pannie Tatin za pomysł – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że po dziś dzień, ta najbardziej tradycyjna z tart nosi nazwę Tarty Tatin, a na straży jej oryginalnego przepisu stoi La Confrérie des Lichonneux de Tarte Tatin, które od 1901 r., które corocznie organizuje huczne święto tego ciasta.
Smaczna historia, jednak tarta panny Tatin nie zostałaby lokalnym przysmakiem przytulnego hoteliku, gdyby nie goszczący podczas jednej ze swoich podróży restaurator Louis Vaudable. Zacny restaurator spróbował ciasta, przyjrzał się jego nietypowej formie, a po powrocie do Paryża włączył do menu swej szanowanej restauracji Maxim’s. Czy zapłacił pannie Tatin za pomysł – nie wiadomo. Wiadomo natomiast, że po dziś dzień, ta najbardziej tradycyjna z tart nosi nazwę Tarty Tatin, a na straży jej oryginalnego przepisu stoi La Confrérie des Lichonneux de Tarte Tatin, które od 1901 r., które corocznie organizuje huczne święto tego ciasta.
Ja nie przygotowałam tarty według tego rozsławionego
przepisu, tylko, oczywiście, jak zwykle bywa… Zrobiłam po swojemu i nie na
słodko, bo nie wiem, czy zauważyliście, słodkości nie są moją domeną :)
Oto moja szybka wersja tarty warzywno – kurczaczkowej:
- gotowe ciasto francuskie :), które należy
rozwałkować, dopasować do formy, ponakłuwać i przypiec w 180°C przez 15 min z
obciążeniem, by nie urosło np. zasypując fasolą :D
Farsz:
- obsmażony z czosnkiem i suszonymi pomidorami
kurczaczek,
- dorodna cukinia,
- 4 większe pieczarki,
- 1 zielona papryka,
- ser a’la feta,
- świeże liście bazylii,
- pomidor,
- 3 jajka,
- śmietana 18%.
Po 15 min. opiekania ciasta należy zapełnić je
farszem: Układamy warzywa warstwowo, następnie tartę wrzucamy do piekarnika na
ok. 10 min., po czym zalewamy ją roztrzepanymi ze śmietaną jajeczkami, odrobinę
doprawionymi solą i pieprzem, całość opiekamy jeszcze przez 10 min.
Co z tego wyjdzie? Ommnomnom!! Sprawdźcie sami! lécher les doigts bien (tłumaczenie z translatora :))
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dzięki za Twój cenny koment!!