poniedziałek, 29 lipca 2013

Lubelskie wojaże

W tegoroczne wakacje postanowiliśmy złamać tradycję i zamiast w gorące tropiki, dzikie plaże, all inclusive w ***** hotelach :) udaliśmy się w regiony wschodniej Polski nad piękne i czyste jezioro Białe. To był dobry wybór, ponieważ mimo nieciekawej pogody podczas pierwszych dni pobytu w ogóle się nie nudziliśmy.
Gdy temperatura lipcowego dnia sięgnęła 20 stopni ;/, wybraliśmy się na zwiedzanie Lublina – aura całkiem ok na bardzo długi spacer po mieście: gdy kropiło, chowaliśmy się w malowniczych bramach Starego Miasta, gdy energia spadała, akumulatorki ładowaliśmy w „Pożegnaniu z Afryką” przy pysznej kawie z „pomarańczowym prądem” (rumem :)) oraz pałaszując kajmakowe ciasto dnia.
Gdy natomiast trzeba było wrzucić coś na ząb, staraliśmy się zasmakować regionalnych, historią owianych specjałów w niewielkiej restauracyjce, przywołującej dawne dzieje Lublina. Gęsie wątróbki na słodko z opiekanymi ziemniaczkami zniknęły z mojego talerza w mgnieniu oka, rosołek Córcia siorbnęła jednym tchem, a M. pierś panierowaną w cieście (jak to danie wiąże się z przeszłością, hm.. nie wiem. Wiem tylko, że w większości restauracji musem pojawiają się dania, które zaspokajają podniebienia również tych najmniej otwartych na nowe, kulinarne doznania :) ) wszamał jednym tchem.
Podsumowując naszą wyprawę – Lublin to spokojne, bardzo malownicze miasto z przepiękna Starówką, miejscami przerażający, w większości urzekający. Nie bez kozery Pani Kuchenne Rewolucje otworzyła tu swój interes :) , kusząc ofertą już po przekroczeniu Bramy Krakowskiej, symbolu Lublina. Córci również się podobało, szczególnie na fundamentach kościoła Św. Michała, gdzie skakała z kamienia na kamień, od czasu do czasu odwracając się w stronę obiektywu i uroczo pozując do zdjęcia.

Nie poznaliście jeszcze tego regionu? Warto wpaść tu na chwilę :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za Twój cenny koment!!