piątek, 3 maja 2013

TXT na dzień dobry



Wiecie co? Wszystko siedzi w naszych głowach. Nasze chęci, plany, marzenia, wizje… Lęki, obawy, strach. Jedni powiedzą: „Pfff… Też mi odkrycia dokonała  ;/”.

Oczywiście przyznaję – żadne odkrycie – prawda stara jak świat, którą wałkują we wszystkich poradnikach, telewizjach śniadaniowych czy genialnych wywiadach, udzielanych przez „celebryckie osobistości”. Prawda tak oczywista, rozrośnięta we wszystkich głowach – Twojej, mojej, Maryśki czy Józka.

Jednak jak realizować te zakorzenione chęci, marzenia, które osiągnęły już wielkość afrykańskiego baobabu, kiedy przecież kapusta nie kwitnie mi w kieszeni – nie stać mnie na trendy szałowe ciuchy z żurnali, osprzęt czy gadżet, umożliwiający realizację mojej pasji (wróć! Pasje? Jakie pasje? Gotowanie? Przecież to mój obowiązek. Ciuchy? Toć każdy się ubrać musi…)

Przecież nie mogę, bo, no właśnie… Bo? Bo starym aparatem nie pstryknę wystrzałowej foty, którą będę mogła pochwalić się na swoim, planowanym od 2 lat blogu. Bo, no przecież mam dzieciaka na głowie, który suszy mi ją bezlitośnie – mama to, mama tamto, nie rób tego, baw się ze mną!! Bo przecież zachrzaniam na etacie, by móc w utrzymać tą małą bestyjkę i od czasu do czasu zafundować sobie waciki z Daglasa czy dołożyć się facetowi do czynszu. Bo muszę posprzątać, ugotować, kiedyś odpocząć, bo co ludzie powiedzą, bla, bla, bla…

W każdym razie, czasem przychodzi ten dzień, kiedy ta pieczołowicie pielęgnowana w przestrzeni mózgowej prawda huknie Twoją makówkę o ścianę i uzmysłowi, że na większego baobaba nie ma w niej już miejsca.

Jak to rozumieć? Otóż następuje przełom - patetycznie mówiąc. Dochodzisz do wniosku, że można, tylko... Trzeba chcieć i zacząć. 
Wtedy łapiesz za swój ledwo żywy aparat, wręczasz go ukochanemu dziecku mówiąc: „Kochanie, zrób mamusi fotę, a później pójdziemy na cucu do sklepu :)”. Wtedy również pstrykniesz fotę daniu, które jest tak pyszne i piękne, że można byłoby go zjeść ze zdjęciem. Wówczas również z dumą pochwalisz się wszystkim pierwszymi w życiu, nieudacznie uszytymi spodniami, bądź znaleziskiem z lumpeksu, na widok którego Twoje koleżanki sikają z zazdrości.

Też mi znowu odkrycie, pomyślisz, jednak jeśli doświadczysz takiego momentu, przyznasz mi rację, że to błaha, niewątpliwa oczywistość może odmienić Ciebie i Twoje postrzeganie świata. Życzę każdemu takiego łomotu. Może Wam w tym troszkę pomogę? :)
 

2 komentarze:

  1. Justyna,
    bardzo podoba mi się Twój styl pisania, także cieszę się, że stworzyłaś bloga. Nie dość, że jest ciekawy i przyjemny w czytaniu, to jest również inspirujący.
    Będę tu często zaglądać.
    Pzdr
    Kama DS-5 ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. No staram się :) hheh
    A tak do rzeczy - jest mi niezmiernie miło czytać Twojego komenta. Będę się mocno starać, abyś tu często zaglądała, długo i dawno dawno temu ;) Pozdr Czarna Kamo z DS-5 :***

    OdpowiedzUsuń

Dzięki za Twój cenny koment!!