wtorek, 3 grudnia 2013

Pochyliwszy się nad pyszną sałatką, rozważać zaczęła...

Nie, nie jestem idealną blogerką – totalnie nieidealną, w sumie to i mnie blogerką nazwać nie można… Piszę rzadko, choć pisać to raczej w ogóle nie powinnam, zdjęcia kulawym aparatem robię i to jeszcze nieprofesjonalnie, tak nieblogiersko. Niedawno przeczytałam, że jednym z siedmiu błędów popełnianych przez blogerów kulinarnej maści są zdjęcia jedzenia z bliska.. U mnie tylko takie… Hm…
Ktoś tam jednak na tego mojego bloga zagląda, być może popatrzeć na rasowe zdjęcia, albo popłakać się ze śmiechu z iście dziennikarskich postów.
Może miłością wielką do pisania nie pałam, zdjęcia robić lubię ale gotowanie… Hm… Kucharzenie… Och… Tak, zamiłowaniem nazwać to mogę, pasją, rozrywką i przyjemnością. Gdy jestem przy garach, relaksuję się kompletnie. Ostatnio niestety stety, rzadko je tłukę, ponieważ muszę pielęgnować inne miłości, jednak, gdy przy nich ląduję, to błyskawiczną sałatkę w mig przygotowuję. I bez ściemy żadnej, tak już 3 dni z rzędu ją wcinam, przyrządzając sobie co wieczór do lampki ulubionego Monte (nie serek ;o)).
Sałatka, jak dla mnie rewelacja, mieszanka smaków, kolorów. Popatrzę na nią, robi się weselej, a gdy zasmakuje, to i niebo w gębie… Już przepis podaję, zapraszając tym samym do garów :D

Prosta sałatka z 3 składników:
- garść rukoli
- garść świeżego szpinaku
- 1 burak
- pół pomarańczy
- oliwa z oliwek
- ocet balsamiczny
- sól i pieprz

Cóż robimy? Jedyny „problem” to obranie buraka bez krwistych rąk później :o), pokrojenie go na plasterki oraz 10-ciominutowe pieczenie w 180 stopniach skropionego oliwą z oliwek, oprószonego odrobiną pieprzu oraz soli.
Gdy buraczek się opieka, na talerzu ląduje zieleninka oraz pomarańczka pokrojona w plasterki, nań buraczane chipsy, sól, pieprz do smaku, oliwa z oliwek i ocet balsamiczny. To wszystko, tak, to już, kilka składników, a taka smaku eksplozja :D
Smacznego!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dzięki za Twój cenny koment!!